niedziela, 24 lutego 2013

Pasztet sojowy


Od poniedziałku tj. 18 lutego postanowiłam, że przez kilka tygodni do (Wielkanocy) nie będę jeść mięsa. To swego rodzaju eksperyment. Czy dam radę? Dziś mija siedem dni. Kto wie może już tak zostanie...
Na razie mięsa mi specjalnie nie brakuje.. najbardziej chyba pachnącej wędliny i kiełbasy :D

Przy diecie wegetariańskiej musimy dostarczyć organizmowi odpowiednią ilość białka. Postanowiłam więc zrobić pasztet sojowy (mój pierwszy raz ;)






Stopień trudności: łatwe
Czas przygotowania: dłuuugo (namaczanie soi około 2h, a nawet przez noc potem gotowanie z min. 2 h - 2,5 h + pieczenie około 1h ).
Ile porcji: z podanych składników wychodzą dwie formy keksówki.
Czego nam potrzeba: foremek "keksówek", maszynki do mielenia, mikser, blender lub inne urządzenie, które nam zmieli składniki; garnek do gotowania soi; miska.


Składniki:
opakowanie soi (350g)
trzy nieduże marchewki
pół szklanki ziarnek słonecznika
siemię lniane -garść
otręby ok. pół szklanki (trochę do posypania foremek)
3 łyżki mąki kukurydzianej (można dać ziemniaczanej)
suszone śliwki (garść śliwek)
2 łyżki oliwy
1 cebula
przyprawy w zależności co kto lubi: sól, pieprz, oregano, bazylia, czerwona papryka mielona, pietruszka.




Soje opłukałam, wsypałam do garnka z wodą i zostawiłam na całą noc. Na drugi dzień zagotowałam (niektórzy wymieniają wodę inni nie) ja gotowałam w tej samej wodzie co namaczałam. Przy gotowaniu trzeba uważać żeby soja nie "wyparowała" nam z garnka ;) w razie potrzeby dolewać wody. Moja gotowała się ponad dwie godziny na małym ogniu a może i dłużej... Do gotującej się soi dodajemy pokrojoną marchewkę. Sprawdzamy czy warzywa są miękkie i odcedzamy. 

Ostudzone warzywa rozdrabniam blenderem. Dodaję następnie do masy pokrojoną w kostkę cebulę i przyprawy oraz mąkę, olej i ziarnka słonecznika, siemię lniane i otręby. Wszystko mielę w maszynce do mielenia. Na koniec do masy dodaję śliwki pokrojone i mieszam wszystko - próbuję i ewentualnie doprawiam. 

Formy smaruję masłem, wykładam papierem do pieczenia a dno posypuję otrębami i ziarnami słonecznika (sypie również na wierzch). Wykładam masę do form. Piec około 1 godziny w temperaturze około 180 st. Celsjusza. Góra ma być zarumieniona. Pasztet można kroić po ostudzeniu.

Pasztet najlepiej smakuje ze swojskim, świeżym chlebkiem (niebawem wrzucę przepis). Doskonale się rozsmarowuje na chlebku.



Smacznego!



Ostatnio brzmi ciągle w mych głośnikach: http://www.youtube.com/watch?v=vT3HrrrHzII&list=ALYL4kY05133r6oZmc_mUqMw9UMfm9esxw





2 komentarze:

  1. Czy Pan Pomidor zdradzi, w którym salonie się czesze? ;)
    PS. Pasztet ekstra klasa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) hehe zagadał z Panem Porem, a ten pożyczył mu perukę ;) bo niestety wyłysiał bidulek...

      Pasztet super, część musiałam zamrozić bo za dużo wyszło ;)

      Usuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz komentarz. Dziękuję :)
Please leave a comment. Thank you ;)