Wielkimi krokami zbliża się Tłusty Czwartek. Postanowiłam więc zrobić z tej okazji coś niebanalnego. Pierwotnie miały to być rurki z kremem... :) Ale ostatecznie wygrały tradycyjne słowackie "rurki" czyli Trdlo - na pewno mają mniej kalorii od rurek z kremem ;)
Skalicky Trdelnik to tradycyjny przysmak mieszkańców Słowacji. Nazwa pochodzi od nazwy miejscowości - Skalica gdzie były pierwotnie wyrabiane podobno za sprawą węgierskiego generała na emeryturze (źródło: wikipedia).
Trdelnik to popularny produkt kulinarny na wszelkiego rodzaju jarmarkach. Można je dostać też w Zakopanem i podobno w kurortach nad Bałtykiem ;).
Tradycyjnie robi się je z ciasta drożdżowego nawijanego na walec drewniany - obecnie na walec metalowy i piecze jak na ruszcie.
Tradycyjnie robi się je w ten sposób:
http://www.youtube.com/watch?v=ACUfL4bAexQ
Przepis na Trdelnik (Trdlo) znalazłam w internecie ;) Autorka bloga w bardzo dokładny sposób opisuje krok po kroku poszczególne etapy (jest też filmik): http://kotlet.tv/trdlo-staroceske-trdelnik-wegierski-kurtoskalacs
Stopień trudności: łatwe.
Czas na przygotowanie: około 1h 20 min. (godzinę ciasto wyrasta, pieczenie to 10 - 15 min).
Ilość porcji: z podanych składników wyszło: 12 -13 sztuk.
Składniki:
ciasto
260 g mąki pszennej (1,5 szklanki)
110 ml mleka (mniej niż 0,5 szklanki)
15 g drożdży świeżych
2 łyżeczki cukru
1 jajko
30 g masła
110 ml mleka (mniej niż 0,5 szklanki)
15 g drożdży świeżych
2 łyżeczki cukru
1 jajko
30 g masła
posypka
(ilość składników według uznania - to nie laboratorium:):
cukier brązowy (2 łyżeczki)
przyprawa do piekarnika (cynamon, goździki, gałka muszkatołowa, kakao)
mielony imbir (szczypta)
chilli (szczypta mielonej chilli)
otręby żytnie (łyżka)
starte migdały (2 łyżeczki)
cukier waniliowy (łyżeczka)
Z drożdży i cukru robimy zaczyn i czekamy aż się rozpuści. Do miski wsypujemy składniki: przesianą mąkę, miękkie masło, jako, mleko i rozpuszczone drożdże. Mieszamy do połączenia składników a następnie wyrabiamy na blacie. Wyrobione ciasto smaruję oliwą i odstawiam na godzinę do wyrośnięcia w ciepłe miejsce. Po tym czasie dzielimy je na dwie części. Rozwałkowane kroimy na paski około 3 cm szerokości.
Teraz zaczyna się zabawa. Owijam wałek folią aluminiową (dwoma kawałkami), smaruję tłuszczem i nawijam ciasto tak aby na siebie zachodziło. Potem obtaczam nasze zawijasy w posypce (przyciskając wałek do mieszanki).
Wkładam do nagrzanego piekarnika na około 10 -15 min. Piekarnik nastawiłam na około 130 stopni na środkowej półce, ustawiłam Trdelniki na kratce. W oryginale jest podana temperatura 180 st. - może lepiej sie trzymać tej temp. Ja ustawiłam pokrętło na pozycję 4 (mierzona temp. to około 130 st) - zależy od piekarnika. Na 180 st. myślę, że już po 10 min będą upieczone. Ale uważać żeby nie przypalić, sprawdzać. Mają być lekko zarumienione.
Moje Trdelniki po około 14 minutach były idealne: nie za suche, mięciutkie. Bardzo łatwo odchodzą od foli. Po ostygnięciu robią się chrupiące.
Serdecznie polecam. Jest trochę przy nich pracy ale WARTO! Na karnawałowe przyjęcie, na śniadanie, na deser dla ukochanej osoby ;)
Mi najlepiej smakowały jeszcze ciepłe ze szklanką mleka :)
Smacznego!
Przy robieniu Trdelników słuchałam ścieżki do filmu Dijango - polecam film :) i szczególnie ten kawałek.
Oprócz tego też Electric Guest (płyta Mondo), której producentem jest Danger Mouse.
Ciekawy pomysł;) Dobrze wyglądają, mniam
OdpowiedzUsuńCiekawy przepis, wypróbuję:)
OdpowiedzUsuńPolecam :)i dziękuję :)
OdpowiedzUsuńOch Depciu, warto było czekać na Twój kolejny post :)
OdpowiedzUsuńu siebie w trójmieście nigdy nie widziała, na targach żywności w poznaniu poznałam i się zakochałam, potem w zakopcu miałam okazję skosztować ale pieczony nie smakuje już tak jak grillowany
OdpowiedzUsuńDzięki Patrysko takim stwierdzeniem mobilizujesz mnie do działania :)
OdpowiedzUsuńDusia: myślę,że grillowany na pewno inaczej smakuje, ale czy lepiej - kwestia gustu :) Z pieca też są pyszne :)
Grillowane jadłam w Zakopanem i na samą myśl... mniam :)